Ledwo zaczęty blog, a już mam przerwę i to tak długą... . Zmiany w życiu, a teraz ta wymyślona "pandemia". Jakoś nie miałam weny. Co jednak słychać? Postanowiłam (w marcu), że spróbuję posadzić kilka warzyw w... mieszkaniu :-) w doniczkach. Taki mój eksperyment. Nie mam działki i bardzo tego żałuję, bo zawsze o tym marzyłam. W dzieciństwie tylko u cioci miałam okazję troszkę pogrzebać w grządkach ;-) oraz kilka razy posadzić coś na parapecie w mieszkaniu. A tak to jestem niestety mieszczuchem... .
Co jednak udało mi się posiać i o dziwo - nawet wyrosło i ma się dobrze!
Pomidory, paprykę, marchew(!) i pietruszkę(!), do tego szczypiorek, koperek i natkę pietruszki. Z tymi ostatnimi (szczypiorek, koperek) mam troszkę problem, ponieważ posiałam je zbyt gęsto i zrobił się bałagan, ale już wiem na przyszłość czego nie robić.
Domowy warzywniak w mieszkaniu
Zacznijmy od papryki i pomidorów. Posiałam paprykę słodką CAPSICUM ANNUUM oraz pomidory doniczkowe, karłowe SOLANUM LYCOPERSICUM odmiana czereśniowa "cherry". Data siewu zarówno pomidorów jak i papryki to 21 marzec, to chyba późno, nie wiem, w każdym razie dzisiaj jeszcze nie mam nawet maleńkich owoców, tylko 6 kwiatów papryki "otworzyło się" reszta jeszcze "dorasta", na pomidorach otwartych kwiatów jeszcze nie mam....... tylko takie jakby zaczątki. Nie znam się jeszcze na tym, to moje pierwsze krzaczki pomidorowo-paprykowe w życiu i w dodatku jeszcze w warunkach domowych, gdzie wiadomo, że nasłonecznienie jest o wiele gorsze niż na działce. Ale poczekamy, zobaczymy.
Drugim ciekawym eksperymentem jest marchew (Amsterdam 3 wczesna) i pietruszka (Petroselinum crispum średnio wczesna) w doniczkach.... . Tak, zwariowałam i zrobiłam to ;-) Nie dość, że posiałam je w mieszkaniu, to jeszcze w wielodoniczkach, a następnie przepikowałam do większych donic xD dla niejednego ogrodnika to pewnie dramat, czytać coś takiego... ale co ciekawe marchewki i pietruszki mają się dobrze ;-) no może marchew została troszkę zaatakowana przez mszyce, czy coś takiego, ale ogólnie się przyjęły.
Poniżej wklejam zdjęcia jak wyglądały początki mojego mieszkaniowego "ogródka". Zdjęcia można powiększyć, wystarczy na nie kliknąć.
Warzywa w mieszkaniu
Tutaj mamy zdjęcia z 3 i 16 kwietnia 2020 r.
Marchew
Pietruszka
Pomidory
Papryka
tutaj słabsze roślinki, ale postanowiłam dać im szansę i posadziłam w osobnych doniczkach produkcyjnych (zarówno pomidory jak i paprykę)
A teraz jak to się zmieniało, czyli zdjęcia z późniejszego okresu. Niestety nie pamiętam daty, kiedy były robione... . Na początek marchew i pietruszka oraz mała ciekawostka z nimi związana. W normalnych warunkach oba warzywa siejemy bezpośrednio do gruntu i nie pikujemy ich. Po prostu tego się nie robi, ponieważ są zbyt delikatne, a poza tym wschodzą już przy niskich temperaturach, więc nie potrzebują "szklarniowych" warunków w pierwszych miesiącach roku. Ja jednak nie mam działki, więc wbrew wszystkim zasadom postanowiłam posiać je w mieszkaniu. Najpierw wysiałam nasiona do wielodoniczek... po 1 sztuce, każde osobno. Udało się i powschodziły xD następnie wybrałam najsilniejsze i przepikowałam je w docelowe miejsca do dużej, wysokiej donicy. Pikowałam w ten sposób, że wyciągałam całą roślinkę z wielodoniczki wraz z bryłą ziemi, aby nie uszkodzić korzenia. Przyjęły się, ale po pewnym czasie zaczęły niepokojąco rosnąć w górę... (zarówno marchew jak i pietruszka), tak jakby się wydłużały i opadały mi na ziemię. Postanowiłam, że zasypię je ziemią do miejsca, w którym widać liścienie. Pomogło, wyprostowały się i natka zaczęła już normalnie rosnąć. Po pewnym czasie wyglądały już tak:
Marchew
Pietruszka
Pomidory
To są te w dużej donicy (przepikowałam do niej trzy sztuki - największe i najsilniejsze). Trzy sztuki na taką donicę (34 cm średnicy, wysokość 23 cm) to za ciasno, ale zaryzykowałam....
A tutaj te słabsze, którym dałam szansę i przesadziłam je do doniczek produkcyjnych. W sumie tych słabszych krzaczków pomidorów wyszło mi 9 sztuk, jedna niefortunnie spadła.
Papryka
W dużej donicy, (przepikowałam do niej trzy sztuki - największe i najsilniejsze). Tutaj również trzy sztuki na taką donicę (34 cm średnicy, wysokość 23 cm) to za ciasno, ale zaryzykowałam....
A tutaj jedna ze słabszych roślinek, którym dałam szansę i przesadziłam je do doniczek produkcyjnych. W sumie tych słabszych krzaczków papryki wyszło mi 5 sztuk.
Tak więc te "słabsze" nadgoniły "silniejsze" i prawie im dorównały, ale do pewnego momentu, ponieważ później było im za ciasno w doniczkach produkcyjnych i musiałam je jeszcze raz przepikować, ale już do większych doniczek (17 cm średnicy i 14 cm wysokości), każdą roślinkę osobno. W rozwoju roślin była tak wielka różnica - nawet do 25 cm w wysokości (pomiędzy tymi w dużych donicach, po 3 sztuki posadzone, a tymi słabszymi w wielodoniczkach produkcyjnych), że tym słabszym nie dawałam już szans, ale zostawiłam... i przepikowałam. Dzisiaj (27 czerwca) rośliny zarówno te silniejsze jak i te słabsze są prawie takie same ("słabsze" mają ok. 50 cm wysokości, a "silniejsze" 60-65 cm, chociaż jeden krzaczek z tych silniejszych również ma 50 cm). Więc wszystko się prawie wyrównało.
W następnym poście pokażę zdjęcia jak to wygląda dzisiaj, ponieważ nie chcę aby wszystko było na raz w jednym poście. :-)