4 lutego 2022

Warzywa w mieszkaniu - koniec tematu

Warzywa w mieszkaniu - koniec

Bardzo dawno nie pisałam... blog czekał, aż moje życie trochę ruszy do przodu. Może zacznę od dokończenia tematu sprzed 2 lat... . W baaardzo wielkim skrócie, bez zbytniego opisywania, pokażę zdjęcia - jak ostatecznie zakończyła się moja przygoda z warzywniakiem w mieszkaniu. 

Ogólnie było to ciekawe doświadczenie. Myślę, że uprawa warzyw w mieszkaniu jest możliwa, ale niestety w moim przypadku, w mieszkaniu było za mało światła, do tego brak balkonu. Wszystko to sprawiło, że efekty były marne i to bardzo... . Ale coś urosło ;-)

Szkoda, że nie mam zdjęć marchwi, jakoś zapomniałam o tym i zdążyła się zjeść ;-)


















29 czerwca 2020

Dlaczego tak się dzieje? Opadające zawiązki warzyw.

Warzywa w mieszkaniu


Papryka


Poprzedni post dodałam co prawda dzisiaj, jednak dotyczył sytuacji sprzed dwóch tygodni. W tym poście natomiast chcę opisać sytuację, która miała miejsce dzisiaj... . Patrzę rano na swoje krzaczki, szukam jakichkolwiek oznak, że warzywa już zaczynają rosnąć, ale cóż widzę? Nic... . Już kilka kwiatów papryki mi opadło i jakoś nic się nie rozwija. Nie wiem co jest tego winą. Napisałam na jednym portalu ogrodniczym i ktoś mi poradził, że może za dużo i zbyt rzadko podlewam, że lepiej jest często ale mało. Być może to prawda, ponieważ podlewam paprykę tak jak pomidory, obficie i co kilka dni.

Oto co dzisiaj się stało. Jeden zalążek papryki zrobił się bledszy i gdy go dotknęłam, po prostu odpadł... . :-(



Mam nadzieję, że to jakoś się zmieni, szkoda mi tyle pracy :-(


Domowy warzywniak - warzywa w mieszkaniu cd.

Witam :-)
Dzisiejszy post jest kontynuacją poprzedniego. Pokażę jak moje rośliny teraz wyglądają i co się z nimi dzieje. 

Poniżej wklejam zdjęcia sprzed dwóch tygodni. Pomidory w dużej donicy, obecnie sięgają już do tego drewnianego patyczka na górze. Zdjęcia można powiększyć, wystarczy na nie kliknąć.

Warzywa w mieszkaniu


16 czerwca 2020 r.

Marchew

Marchew musiałam jeszcze raz obsypać ziemią i zrobić "podpórkę" na nać, ponieważ pod swoim ciężarem baardzo opadała na dół. Poniżej zdjęcia, jak to wyglądało bez "podpórki" oraz z nią.



A tutaj już mała marcheweczka :-))))) Niestety jakieś małe zielone robactwo mi po niej - tzn po naci - chodzi (a raczej siedzi). Jak na razie nic się szczególnego z marchwią nie dzieje, jednak martwi mnie to, jak się tego pozbyć.




Pietruszka


Pietruszka podobnie jak marchew - pod ciężarem nać zaczęła opadać do dołu, ale nie aż tak strasznie, więc tutaj nie zrobiłam z nią nic.


A tutaj mała pietruszka


Nie mam pojęcia dlaczego nać tak opada, czy to normalne, czy powinno się ją obsypać jeszcze bardziej. Niestety nie znam się na tym i muszę jeszcze poczytać, poszukać odpowiedzi. Nie mam działki, więc nie wiem jak to wygląda w normalnych warunkach. Ale i tak się cieszę, że w ogóle coś wyrosło i rośnie dalej :-)


Pomidory


Moje małe krzaczki pomidorów zamieniły się teraz w wielkie krzaki ;-) tzn. jak na mieszkanie, bo wiadomo, że w domu zawsze urośnie to mniejsze niż w ogrodzie. Musiałam zrobić im stelaż ze sznurkami, aby miały się na czym podpierać. Papryka jak na razie tego nie potrzebuje.
Poniżej zdjęcie tych krzaczków, które były najsilniejsze w mojej rozsadzie. Jak widać, posadziłam je po 3 sztuki w dużych donicach. Teraz żałuję, bo widać, że jest im za ciasno, ale trudno. Obecnie urosły już tak wysoko, że dotykają tego górnego patyczka. A miały być karłowe....... .


A tutaj pozostałe krzaczki pomidorów, tych "słabszych" - stoją bliżej okna, na zdjęciu widać również papryki i marchew.



Co ciekawe, te niby słabsze krzaczki okazały się chyba lepsze, ponieważ to one jako pierwsze mają kwiaty... (dzisiaj 29 czerwca już się otworzyły)


Wiem, że to późno jak na kwiaty, ale też późno je posadziłam. Będę zadowolona, jeśli chociaż jednego pomidorka się doczekam... ;-) Podobnie z papryką, już powinna mieć jakieś początki owoców, a tu nic... . Jeśli chodzi o obrywanie liści u pomidorów, to obrywam tylko te na dole, zwłaszcza jak zżółkną i trochę "wilków", ale staram się robić tego jak najmniej, ponieważ dopiero się uczę. Nie prowadzę pomidorów na ilość pędów, pozwalam im na razie rosnąć jak chcą. Tym bardziej, że jest to odmiana karłowa.


Papryka


Papryka również pięknie urosła, chociaż nie aż tak, jakby w ogrodzie było jej to dane, ale jest. Poniżej zdjęcia papryki w dużych donicach, gdzie są po trzy sztuki krzaczków, które były najsilniejsze z mojej rozsady. 



Pojawiły się nawet kwiaty - wcześniej niż u pomidorów. Na razie nic nie obrywam, oprócz liści na samym dole, zwłaszcza tych, które mają żółtawy odcień, chociaż ich prawie nie ma. Więcej takich zżółkniętych liści na dole, jest na pomidorach.



W przypadku papryki również nie zwracam uwagi na ilość pędów, pozwalam jej rosnąć tak, jak chce. Zobaczymy co z tego wyjdzie.


To tyle na dziś. Może macie jakieś porady lub własne obserwacje (zwłaszcza jeśli chodzi o domową/mieszkaniową uprawę) i chcielibyście się podzielić, to zapraszam do komentowania pod postem.


27 czerwca 2020

Dawno nie pisałam... pomidory, papryka, marchew i pietruszka w doniczce, w mieszkaniu, na parapecie :-)

Ledwo zaczęty blog, a już mam przerwę i to tak długą... . Zmiany w życiu, a teraz ta wymyślona "pandemia". Jakoś nie miałam weny. Co jednak słychać? Postanowiłam (w marcu), że spróbuję posadzić kilka warzyw w... mieszkaniu :-) w doniczkach. Taki mój eksperyment. Nie mam działki i bardzo tego żałuję, bo zawsze o tym marzyłam. W dzieciństwie tylko u cioci miałam okazję troszkę pogrzebać w grządkach ;-) oraz kilka razy posadzić coś na parapecie w mieszkaniu. A tak to jestem niestety mieszczuchem... .
Co jednak udało mi się posiać i o dziwo - nawet wyrosło i ma się dobrze!
Pomidory, paprykę, marchew(!) i pietruszkę(!), do tego szczypiorek, koperek i natkę pietruszki. Z tymi ostatnimi (szczypiorek, koperek) mam troszkę problem, ponieważ posiałam je zbyt gęsto i zrobił się bałagan, ale już wiem na przyszłość czego nie robić.

Domowy warzywniak w mieszkaniu

Zacznijmy od papryki i pomidorów. Posiałam paprykę słodką CAPSICUM ANNUUM oraz pomidory doniczkowe, karłowe SOLANUM LYCOPERSICUM odmiana czereśniowa "cherry". Data siewu zarówno pomidorów jak i papryki to 21 marzec, to chyba późno, nie wiem, w każdym razie dzisiaj jeszcze nie mam nawet maleńkich owoców, tylko 6 kwiatów papryki "otworzyło się" reszta jeszcze "dorasta", na pomidorach otwartych kwiatów jeszcze nie mam....... tylko takie jakby zaczątki. Nie znam się jeszcze na tym, to moje pierwsze krzaczki pomidorowo-paprykowe w życiu i w dodatku jeszcze w warunkach domowych, gdzie wiadomo, że nasłonecznienie jest o wiele gorsze niż na działce. Ale poczekamy, zobaczymy. 

Drugim ciekawym eksperymentem jest marchew (Amsterdam 3 wczesna) i pietruszka (Petroselinum crispum średnio wczesna) w doniczkach.... . Tak, zwariowałam i zrobiłam to ;-) Nie dość, że posiałam je w mieszkaniu, to jeszcze w wielodoniczkach, a następnie przepikowałam do większych donic xD dla niejednego ogrodnika to pewnie dramat, czytać coś takiego... ale co ciekawe marchewki i pietruszki mają się dobrze ;-) no może marchew została troszkę zaatakowana przez mszyce, czy coś takiego, ale ogólnie się przyjęły.

Poniżej wklejam zdjęcia jak wyglądały początki mojego mieszkaniowego "ogródka". Zdjęcia można powiększyć, wystarczy na nie kliknąć.

Warzywa w mieszkaniu


Tutaj mamy zdjęcia z 3 i 16 kwietnia 2020 r.

Marchew



Pietruszka



Pomidory




Papryka



tutaj słabsze roślinki, ale postanowiłam dać im szansę i posadziłam w osobnych doniczkach produkcyjnych (zarówno pomidory jak i paprykę)




A teraz jak to się zmieniało, czyli zdjęcia z późniejszego okresu. Niestety nie pamiętam daty, kiedy były robione... . Na początek marchew i pietruszka oraz mała ciekawostka z nimi związana. W normalnych warunkach oba warzywa siejemy bezpośrednio do gruntu i nie pikujemy ich. Po prostu tego się nie robi, ponieważ są zbyt delikatne, a poza tym wschodzą już przy niskich temperaturach, więc nie potrzebują "szklarniowych" warunków w pierwszych miesiącach roku. Ja jednak nie mam działki, więc wbrew wszystkim zasadom postanowiłam posiać je w mieszkaniu. Najpierw wysiałam nasiona do wielodoniczek... po 1 sztuce, każde osobno. Udało się i powschodziły xD następnie wybrałam najsilniejsze i przepikowałam je w docelowe miejsca do dużej, wysokiej donicy. Pikowałam w ten sposób, że wyciągałam całą roślinkę z wielodoniczki wraz z bryłą ziemi, aby nie uszkodzić korzenia. Przyjęły się, ale po pewnym czasie zaczęły niepokojąco rosnąć w górę... (zarówno marchew jak i pietruszka), tak jakby się wydłużały i opadały mi na ziemię. Postanowiłam, że zasypię je ziemią do miejsca, w którym widać liścienie. Pomogło, wyprostowały się i natka zaczęła już normalnie rosnąć. Po pewnym czasie wyglądały już tak:

Marchew




Pietruszka



Pomidory

To są te w dużej donicy (przepikowałam do niej trzy sztuki - największe i najsilniejsze). Trzy sztuki na taką donicę (34 cm średnicy, wysokość 23 cm) to za ciasno, ale zaryzykowałam.... 


A tutaj te słabsze, którym dałam szansę i  przesadziłam je do doniczek produkcyjnych. W sumie tych słabszych krzaczków pomidorów wyszło mi 9 sztuk, jedna niefortunnie spadła.



Papryka

W dużej donicy, (przepikowałam do niej trzy sztuki - największe i najsilniejsze). Tutaj również trzy sztuki na taką donicę (34 cm średnicy, wysokość 23 cm) to za ciasno, ale zaryzykowałam.... 



A tutaj jedna ze słabszych roślinek, którym dałam szansę i  przesadziłam je do doniczek produkcyjnych. W sumie tych słabszych krzaczków papryki wyszło mi 5 sztuk.



Tak więc te "słabsze" nadgoniły "silniejsze" i prawie im dorównały, ale do pewnego momentu, ponieważ później było im za ciasno w doniczkach produkcyjnych i musiałam je jeszcze raz przepikować, ale już do większych doniczek (17 cm średnicy i 14 cm wysokości), każdą roślinkę osobno. W rozwoju roślin była tak wielka różnica - nawet do 25 cm w wysokości (pomiędzy tymi w dużych donicach, po 3 sztuki posadzone, a tymi słabszymi w wielodoniczkach produkcyjnych), że tym słabszym nie dawałam już szans, ale zostawiłam... i przepikowałam. Dzisiaj (27 czerwca) rośliny zarówno te silniejsze jak i te słabsze są prawie takie same ("słabsze" mają ok. 50 cm wysokości, a "silniejsze" 60-65 cm, chociaż jeden krzaczek z tych silniejszych również ma 50 cm). Więc wszystko się prawie wyrównało. 

W następnym poście pokażę zdjęcia jak to wygląda dzisiaj, ponieważ nie chcę aby wszystko było na raz w jednym poście. :-)




25 maja 2019

Tkanie na krośnie: Jak wpleść nici (wątku) w tkaninę | Igła tkacka

Tak jak obiecałam. Zrobiłam kolejny filmik, kontynuację poprzedniego. Tym razem pokazuję mój sposób wplatania końcówek nici (wątku) w tkaninę. O zdejmowaniu tkaniny z krosna i wykańczaniu jej (końcówek osnowy) będzie innym razem.

Jak wpleść końcówki nici (wątku) w tkaninę?

Igła tkacka

W poprzednim poście pokazałam, jak zmienić nici wątku, kiedy już nam się skończą i chcemy dodać nowe. Przy takim dodaniu nowych nici, pozostają nam zbędne końcówki, które zawsze zostawiamy na spodniej stronie. Aby je schować, wystarczy nawlec je na zwykłą igłę (lub igłę tkacką) i wpleść w środek oczek wątku (po spodniej stronie). Przewlekamy wszystkie oczka, wzdłuż jednej nici osnowy. Oczywiście to tylko moja metoda, ale każdy może robić jak chce, zygzakiem, albo wzdłuż wątku (wtedy będzie widać w tym miejscu podwójny rządek nici). Zwykłą igłą wplatamy tak, że najpierw ją nawlekamy i dopiero potem wkłuwamy się w wybrane miejsce. Natomiast igłą tkacką, najwygodniej jest zrobić tak, jak pokazałam na filmie.

A więc zapraszam do oglądania!
(tutaj link bezpośredni - kliknij)


15 maja 2019

Tkanie na krośnie: Jak zachować równe brzegi? | Jak zmienić nić wątku, kiedy już się kończy?

Tkanie na krośnie - porady

Tkam kolejną matę, tym razem pod talerze :-) oczywiście znowu jutową, ale w ciemniejszej tonacji. Powolutku uczę się coraz więcej i lepiej już mi to wszystko wychodzi. Ostatnio odkryłam sposób na równe brzegi, aby nie zwężały się do środka. Podobnie ze zmianą nici. Znalazłam bardzo fajny sposób na zmianę nici w środku tkaniny - bo na brzegach jest łatwiej, ale czy ładniej? W każdym razie jest coraz lepiej i dzielę się tym, co już sama umiem, więc nagrałam filmik! Pokazuję w nim to, o czym wspomniałam już w tym poście. Czyli: jak zachować równe brzegi?; oraz: jak zmienić nić wątku, kiedy już się kończy? Mam nadzieję, że choć filmik jest bardzo długi ;-) to jednak przyda się komuś.

Jak zachować równe brzegi podczas tkania?

Jak zmienić nić wątku, kiedy już się skończy?


A teraz filmik! :-) oczywiście proszę również o "łapki w górę" ;-)
link: kliknij

I jeszcze jedna uwaga do filmiku!!! Pokazuję tam sposób tkania beż użycia nicielnicy! To tylko jeden ze sposobów, więc warto o tym pamiętać zanim ktoś się zdenerwuje, co tak topornie to tkanie idzie... ;-) Nagram jeszcze inne filmiki o tym, jak nawlekać osnowę (na moje krosno), coś z nicielnicą, itp. ale to jeszcze nie wiem kiedy. A teraz zapraszam do oglądania :-)
 




26 kwietnia 2019

Mata jutowa z frędzlami - tkana na krośnie

Oto moja kolejna mata jutowa pod mały czajniczek. Jest to wyrób testowy, ponieważ chciałam na niej sprawdzić, jak będzie wyglądać mata z frędzlami na wszystkich czterech brzegach. Czyli nie ma tutaj zawiniętych nici na bokach "tkaniny". Jest to ciekawa alternatywa, dla sztywnych nici, ponieważ nie muszę ich zawijać na brzegach, dzięki czemu wszystko staje się bardziej równe. 


Mata jutowa z frędzlami, tkana na krośnie



Oto ona (aby powiększyć zdjęcia, kliknij na nie):

Tu jeszcze na krośnie. 



Tutaj tuż po zdjęciu z krosna. Jak widać, tkanina przed wykończeniem, posiada długie zapasy nici. Nie powinno się ucinać tych nici (podczas odcinania tkaniny z krosna) zbyt krótko, ponieważ będziemy później mieć problem z ich schowaniem. Długie zapasy zostawia się po to, aby później móc je swobodnie wiązać w supełki lub wplatać w tkaninę (w osnowę lub wątek). Czyli odcinając tkaninę z krosna, należy robić to jak najdalej od niej. W tym wypadku mówimy oczywiście o osnowie, ponieważ wątek zawija się na brzegach. W poniższej "tkaninie", nici nie są zawinięte, więc zostawiłam po prostu w każdym rzędzie wątku, długie zapasy nici po lewej i prawej stronie maty.



W ten sposób wiążemy supełki z nici osnowy. Można je również schować (wpleść w tkaninę) bez wiązania supełków, ale to już kwestia wyboru. To od nas zależy, jak chcemy wykończyć naszą pracę.


Gdyby wątek zawijał się na brzegach, byłby to już koniec pracy nad wykończeniem maty. Jednak w mojej macie, musiałam jeszcze zrobić coś z frędzlami z nici wątku. Postanowiłam nie wiązać ich w supełki, ponieważ byłyby zbyt grube, więc je po prostu zszyłam igłą na okrętkę.



Na koniec obcięłam zbędne końcówki i wyrównałam je.


I gotowe! Moja druga mata pod czajniczek.