Jest to pierwszy wpis, jednak nie lubię pisać początkowych postów :-) więc zaraz przejdę do tematu, który podany jest w tytule. Starego bloga niestety straciłam - blox.pl zakończył działalność i usunął wszystkie blogi (a raczej usunie, bo nastąpi to za miesiąc). Postanowiłam więc założyć nowy. Nie będę zamieszczać tu starych postów, lecz po prostu zacznę od nowa. Co było, minęło... .
Tak więc......
Tkanie na krośnie. Tak, całkiem przez przypadek zaczęłam interesować się tkaniem na krośnie. Nie było to nigdy obiektem moich zainteresowań, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że kompletnie mnie to nie interesowało i nie myślałam nawet o tym. Jednak ten przypadek - przy okazji tłumaczenia komuś zasad produkcji tkanin ;-) zmusił mnie do kupna małego "zabawkowego" krosna. Tak postawiłam moje pierwsze kroki w tkaniu. :) Z czasem okazało się to bardzo pasjonujące...
Dlatego dziś, chciałabym podzielić się tym moim małym
odkryciem i "zabijaczem czasu". Oto ono:
Zacznę od minusów ;-))
W tym "zabawkowym" krośnie, zamiast nicielnic mamy ruchomy element z rowkami. Rowki są różnej głębokości co powoduje, że pomiędzy nićmi powstaje przesmyk, przez który można przeprowadzać czółenko z nawiniętą nicią. Jest to troszkę niewygodne, ponieważ przesmyk jest za mały na większą ilość nici (na czółenku), ale jakoś działa.
W tym "zabawkowym" krośnie, zamiast nicielnic mamy ruchomy element z rowkami. Rowki są różnej głębokości co powoduje, że pomiędzy nićmi powstaje przesmyk, przez który można przeprowadzać czółenko z nawiniętą nicią. Jest to troszkę niewygodne, ponieważ przesmyk jest za mały na większą ilość nici (na czółenku), ale jakoś działa.
Dodatkowym minusem jest brak
odpowiedniego grzebienia. W komplecie jest jeden, plastikowy, jednak nie
jest on dopasowany pod względem szerokości krosna i co za tym idzie,
przy szerszych pracach wychodzą nierówne brzegi (jak na poniższym
zdjęciu maty pod czajnik).
A teraz plusy:
Powoli udoskonalam moje krosno, aby było łatwiejsze, a raczej praktyczniejsze w obsłudze, a nie tylko "zabawkowe". Jednak plusem na pewno jest to, że było ono tanie ;-) Do tego mogę jeszcze dodać to, że jest dobrze wykonane i jak dla mnie jest to gotowa "ramka" pod moje przyszłe ulepszenia. Podoba mi się również to, że ma ruchome te części (górną oraz dolną), na których przywiązuje się nici. Można więc nawinąć więcej nici i mimo małych rozmiarów krosna, utkać dłuższe kawałki materiału.
Moje plany udoskonalenia krosna ;-)
A teraz plusy:
Powoli udoskonalam moje krosno, aby było łatwiejsze, a raczej praktyczniejsze w obsłudze, a nie tylko "zabawkowe". Jednak plusem na pewno jest to, że było ono tanie ;-) Do tego mogę jeszcze dodać to, że jest dobrze wykonane i jak dla mnie jest to gotowa "ramka" pod moje przyszłe ulepszenia. Podoba mi się również to, że ma ruchome te części (górną oraz dolną), na których przywiązuje się nici. Można więc nawinąć więcej nici i mimo małych rozmiarów krosna, utkać dłuższe kawałki materiału.
Moje plany udoskonalenia krosna ;-)
Dorobić nicielnicę, aby robiła większy przesmyk - jestem w trakcie robienia :)
Dorobić grzebień pasujący do nicielnicy - już gotowy ;-) mąż zrobił
Pisałam, że brzegi wyszły nierówno, ponieważ brakowało mi odpowiedniego grzebienia. Jest to prawda, ale i nie do końca, ponieważ można wykonać równe brzegi również bez takiego grzebienia, jednak ważne jest jakimi nićmi tkamy. Jeśli są miękkie i sprężyste, to nasze brzegi będą ładnie się układały. Natomiast jeśli są sztywne (jak moja juta widoczna poniżej) to o wiele ciężej jest pracować taką nicią i brzegi, bez odpowiedniej pomocy (grzebienia) mogą wyjść nierówne. Grzebień można zastąpić nawet widelcem, a nawet palcami..., ja jednak wolę usprawnić sobie pracę i dlatego wymyśliłam, że chcę mieć grzebień dopasowany do nicielnicy i krosna :)
A teraz zdjęcia moich pierwszych prac. Pierwsza to jest mata jutowa pod czajnik. Tutaj widać nierówne boczne brzegi. Dodatkowo pogrubione, ponieważ nie mogłam nawinąć więcej nici na czółenko (z powodu małego przesmyku na "nicielnicy" dołączonej do krosna) i przez to musiałam je nawlekać kilka razy, a co za tym idzie - w pracy pojawiło się wiele wystających końcówek nici, które niestety musiałam gdzieś schować. Gdzie? Właśnie w bocznych brzegach maty... . Użyłam włóczki jutowej i zamiast jednej, dałam dwie nici naraz, przez co bardziej wydobyłam na widok osnowę, nadając macie strukturę szachownicy. Juta sama w sobie i tak jest sztywna, więc osnowę byłoby widać, jednak przy dwóch niciach efekt jest jeszcze widoczniejszy.
Dorobić grzebień pasujący do nicielnicy - już gotowy ;-) mąż zrobił
Pisałam, że brzegi wyszły nierówno, ponieważ brakowało mi odpowiedniego grzebienia. Jest to prawda, ale i nie do końca, ponieważ można wykonać równe brzegi również bez takiego grzebienia, jednak ważne jest jakimi nićmi tkamy. Jeśli są miękkie i sprężyste, to nasze brzegi będą ładnie się układały. Natomiast jeśli są sztywne (jak moja juta widoczna poniżej) to o wiele ciężej jest pracować taką nicią i brzegi, bez odpowiedniej pomocy (grzebienia) mogą wyjść nierówne. Grzebień można zastąpić nawet widelcem, a nawet palcami..., ja jednak wolę usprawnić sobie pracę i dlatego wymyśliłam, że chcę mieć grzebień dopasowany do nicielnicy i krosna :)
A teraz zdjęcia moich pierwszych prac. Pierwsza to jest mata jutowa pod czajnik. Tutaj widać nierówne boczne brzegi. Dodatkowo pogrubione, ponieważ nie mogłam nawinąć więcej nici na czółenko (z powodu małego przesmyku na "nicielnicy" dołączonej do krosna) i przez to musiałam je nawlekać kilka razy, a co za tym idzie - w pracy pojawiło się wiele wystających końcówek nici, które niestety musiałam gdzieś schować. Gdzie? Właśnie w bocznych brzegach maty... . Użyłam włóczki jutowej i zamiast jednej, dałam dwie nici naraz, przez co bardziej wydobyłam na widok osnowę, nadając macie strukturę szachownicy. Juta sama w sobie i tak jest sztywna, więc osnowę byłoby widać, jednak przy dwóch niciach efekt jest jeszcze widoczniejszy.
A tutaj zakładka do książki, ze zwykłej miękkiej włóczki. Jak widać,
brzegi są już równe, bo przybijane równo, na całej długości grzebieniem.
Nie widać też osnowy, ponieważ włóczka była miękka i mogłam ją mocniej
zbić. Juta użyta w macie pod czajnik jest sztywna, dlatego nie da się
jej tak zbić jak przy zwykłych włóczkach bawełnianych lub innych. Zawsze
troszeczkę będzie widać osnowę (przy jednej nitce - mniej, przy dwóch,
trzech - więcej).
To tak na początek :)
To tak na początek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz